wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 36

Zmierzali właśnie na pierwszą lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami. Hagrid czekał na nich ze stertą skrzynek.
- Hej, hej! - zawołał na ich widok. - Jak tam wakacje, Katie?
- Do kitu! - odkrzyknęła, uśmiechając się promiennie. - A co to jest? - kiwnęła głową w stronę skrzyń.
- O rany! - zawołała Katherine, stając na palcach, by zajrzeć do pierwszej z brzegu.
"O rany" było nawet niezłym podsumowaniem zawartości skrzyń. Były to jakieś beznogie, szare stwory, które mogły mieć kilkanaście cali długości. Wyglądały jak małe morskie ślimaki - Harry nigdy nie widział czegoś takiego. 
- Sklątki tylnowybuchowe. - odpowiedział Hagrid, zacierając z dumą ręce. 
- Przepraszam, możesz powtórzyć? - Katie przyłożyła sobie dłoń do ucha.
- Sklątki tylnowybuchowe, moja maleńka! - powtórzył. - Dopiero co się wylęgły, więc każdy będzie mógł hodować swoją...fajnie, nie?
Dziewczyna przez moment miała taką minę, jakby uważała, że wcale nie aż tak fajnie, ale nic nie powiedziała. Zdobyła się tylko na nieco słaby uśmiech i schowała obie ręce do kieszeni.
Nadeszli Ślizgoni a Malfoy wśród nich, z takim samym ulizanym przedziałkiem i takim samym drwiącym uśmieszkiem na wąskich wargach. Chyba postanowił jako tako trzymać fason i nie okazywać, jak wielkiego upokorzenia doznał w pociągu. 
- A po co mielibyśmy je hodować? - zapytał. Jak zwykle miał jakieś uwagi. - Jaki jest z nich pożytek? 
- No ty mógłbyś ją sobie wyhodować na psa-przewodnika, kuzynku. - odpowiedziała Katie. - Przewiązałbyś jej smycz wokół żądła i by ci pokazywała, którędy wiedzie droga do łazienki. Bo chyba masz z tym problem, co?
Gryfoni ryknęli śmiechem. Malfoy zrobił się cały czerwony i już siedział cicho.
Przez resztę lekcji usiłowali karmić sklątki. Nie zawsze im się to udawało. Katie miała przy tym taką minę, jakby musiała grzebać się w szambie, ale oczywiście nie zapomniała cisnąć Harry'emu w twarz smoczą wątrobą.

****************

Katie przeciskała się między regałami. Właściwie ledwie coś widziała zza sterty książek, które dźwigała w ramionach. Miała od cholery dużo prac domowych, a jeszcze biorąc pod uwagę, że chciała się nauczyć paru nowych zaklęć...
W tej sytuacji nie było możliwości, żeby na kogoś nie wpadła.
I tym kogosiem musiał być oczywiście Aaron Laundaun. 
- Laundaun, ty w bibliotece? - przekrzwiła głowę u uniosła brwi, co oznaczało, że jest skonsternowana i rozbawiona jednocześnie. Lekki uśmiech w kącikach ust tylko to potwierdzał. 
- Wiesz, jak to jest ślicznotko. - powiedział z lekkim uśmieszkiem, pomagając jej zbierać książki. - Miałem ochotę na jakiś czyn społeczny, więc postanowiłem sprawdzić tutejsze zasoby biblioteczne. Kiedy ma się takim zasób wiedzy jak ja, to trzeba dbać, by inni nie posiedli jego zniekształconej wersji. 
Roześmiała się. 
- Jasne, jasne. - powiedziała z sarkazmem. - I wcale nie przyszedłeś tu, bo widziałeś, jak ja tu wchodzę.
- No wiesz? - oburzył się. - Jak możesz posądzać mnie o takie rzeczy?
- Czekaj...to chyba twoje. - powiedziała, podnosząc jakąś książkę. Zerknęła zdziwiona na okładkę. - Interesują cię eliksiry?
Tytuł pozycji mówił sam za siebie - "Najsilniejsze eliksiry". Biorąc pod uwagę, że przez ostatnie trzy lata Aaron robił co mógł, żeby nie odbyła się normalnie ani jedna lekcja ze Snapem, wyglądało to dość podejrzanie. 
- No wiesz, lektura uzupełniająca. - odparł luzacko, choć odrobinę się zaczerwienił. Skoro uczy nas tego nietoperz, a ja nie opanowałem jeszcze sztuki echolokacji, to muszę się samokształcić. - zatarł ręce. - Zmieńmy temat. Co słychać u tatusia?
Twarz w ułamku sekundy zesztywniała jej w maskę. Szczęka zacisnęła się, a w oczach pojawił się ten metaliczny błysk.
- Muszę już iść. - wymamrotała pod nosem. Pospiesznie zabrała od niego swoje książki, nie powiedziawszy nawet dziękuję, po czym podbiegła do drzwi, wyszła z biblioteki i zamknęła je, a następnie spróbowała powstrzymać łzy płynące jej po policzkach.

3 komentarze:

  1. Kochana wybacz, że tak późno, ale nie miałam dostępu do komputera. Ale już jestem i komentuję. Rozdział boski! Katie jak widać dalej przeżywa tą sprawę z Syriuszem. No i nadal jest wściekła na Harry'ego. Ale jej się nie dziwię. Pozostaje mi czekać na next. ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm...liczyłam na jakieś komentarze dotyczące tej sytuacji Aaron-Katie...Bo właśnie się zastanawiam, czy ich ze sobą zeswatać czy nie - jakieś pomysły?

      Usuń
    2. Hm... Myślę, że wyswatanie Katie i Aarona to dobry pomysł. Jeśli chcesz to mam nawet koncepcję :
      Katie kłóci się z Harry'm Aaron to słyszy i staje w obronie ukochanej no i w końcu odkrywa co ją trapiło i zacznie ją rozumieć. Ona ucieszy się, że w końcu ktoś ją rozumie i zgodzi się z nim umówić.
      Chciałaś pomysł więc napisałam. Zrobisz co zechcesz.

      Usuń

Akwizytorom dziękujemy