piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 40

Już niedługo Harry przekonał się, że bliźniaczki nie mają w zwyczaju rzucać słów na wiatr.
Czytaj: na każdym kroku zamieniały jego życie w piekło.
Robiły wszystko, żeby siedzieć jak najbliżej niego na wszystkich lekcjach, a potem...
Potrafiły zrobić wszystko - od perfidnych, chamskich kawałów po najbardziej wyrafinowane podstępy. Na zaklęciach podkładały mu lipne różdżki, na transmutacji szeptały "zdrajca, zdrajca", także nie mógł się skupić, raz nawet nasłały na niego stado agresywnych surykatek...
Katherine nie kłamała - naprawdę znały zaklęcia, o których nawet Hermiona słyszała po raz pierwszy. Mistrzostwo osiągnęły, kiedy Katherine zamieniła jego eliksir w sos serowy.
- Super, na kolację mają być pieczarki. - powiedziała, nalewając sobie trochę do wyczarowanej fiolki, kiedy Snape wstawił mu kolejną jedynkę.

****************

- Nie sądzisz - odezwała się Katherine, już czwartą godzinę zakuwająca eliksiry. - Że powinnyśmy trochę przystopować?
- No coś ty. - powiedziała Katie tonem dziecka, któremu kazano zejść z karuzeli. - Dawno się tak dobrze nie bawiłam. 
- No tak, ale rzucanie Imperiusa na Weasleya, żeby próbował go pocałować przy śniadaniu to chyba lekka przesada, nie uważasz?
- Nie, wcale. - odparła, sięgając po magazyn. - Było zabawnie.
- No nie zaprzeczam, było, ale kiedy ojciec się dowie...
Kat odłożyła gazetę i rzuciła siostrze wściekłe spojrzenie.
- Ojciec. - powiedziała niemalże z sarkazmem. - Takie mocne słowo!
Podręcznik wysunął się Katherine z ręki. Z jej wytrzeszczonych bladych oczu biła wściekłość.
- Odszczekaj to, dobrze ci radzę. - powiedziała bardzo cichym, niskim głosem. - Jak w ogóle mogłaś coś takiego powiedzieć!
- A cóż to, mówienie prawdy jest zabronione? - Katie uniosła brwi. - Musiałam chyba przespać jakąś ustawę...
Katherine zazgrzytała zębami i bezwiednie sięgnęła po różdżkę, z której wystrzeliło kilka jadowicie zielonych iskier.
- "Skarbie, obiecaj mi, że nigdy nie zwątpisz w to, że cię kocham. Obiecaj, że cokolwiek się stanie, czegokolwiek by ci ktoś nie powiedział, nie przestaniesz wierzyć, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Obiecujesz?". - wyrecytowała. - Mam ci przypomnieć, kto ci to powiedział i w jakiej chwili?
Od razu można było się połapać, że trafiła w czuły punkt, bo Katie najpierw zbladła, potem zrobiła się cała czerwona, a w jej oczach zalśniły łzy.
- Nie musisz. - powiedziała łamiącym się głosem. - Aż za dobrze pamiętam, kto i kiedy mi to powiedział.
- No właśnie, a ty mu wtedy powiedziałaś, że oczywiście, obiecujesz, a ty zawsze dotrzymujesz obietnic. - ciągnęła z bezlitosnym uśmiechem Katherine. - I co się z tym teraz stało? Gdzie się podziała twoja bezwarunkowa wiara i miłość do tatusia? Skoro już nie jesteś jego oczkiem w głowie, to już przestał być ważny, tak?
Tego już było za dużo. Katie zerwała się na równe nogi i wycelowała różdżkę prosto między oczy siostry.
- Ty hipokrytko. - wycedziła przez zaciśnięte zęby. - Mam ci przypomnieć, co sama mówiłaś o ojcu jeszcze wcale nie tak dawno temu?
Katherine zbladła.
- Nawet sobie nie wyobrażasz...nie masz pojęcia...jak bardzo tego żałuję... - powiedziała zdławionym głosem. - Wyrzucam to sobie każdego dnia...nigdy sobie tego nie daruję...
- Więc nie waż się mnie pouczać! - wrzasnęła Katie i trzasnęła drzwiami od dormitorium.

Uprzedzam Was, że zamierzam wprowadzić własną szkołę magii (Magiapoder zamiast Beauxbatons), Mam nadzieję, że mnie za to nie zamordujecie;)

1 komentarz:

  1. Nie, no rozdział świetny. Te pomysły bliźniaczek... Brak mi słów. Genialne. Coś mi się jednak wydaje, że siostry trochę się teraz pokłócą. Uważam, że Katherine dobrze postąpiła przypominając siostrze jaką obietnice złożyła ona ojcu. Katie nie powinna jej jednak wypominać tego jak Katherine traktowała niegdyś Syriusza. No cóż. Pozostaje mi czekać na next.
    A! Jeszcze jedno. W sumie to dobrze, że wprowadzasz nową szkołę. Podejrzewam, że będzie ona z Hiszpanii.
    Weny życzę.
    Dorcas

    OdpowiedzUsuń

Akwizytorom dziękujemy