niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 3

Panował zwykły poranny rozgardiasz. Wszyscy biegali na chybił trafił sprawdzając, czy na pewno wszystko spakowali. Szybko zjedli śniadanie, a potem wyszli przed "Dziurawy Kocioł", oczekując przysłanych przez Ministerstwo samochodów.
Dla wszystkich zaskoczeniem była luzacka postawa Katie. Najpierw żuła niespiesznie chleb z dżemem, starannie dopiła kakao, a potem z nonszalancją wstała, chwyciła za rączki dwóch identycznych walizek na kółkach i wyciągnęła je za sobą na dwór, mając przy tym minę tak znudzoną, jakby musiała to robić dziesiąty raz z rzędu.
Gdy już siedzieli na tylnych siedzeniach, usłyszeli turkot. Blackówna najwyraźniej postawiła na zdrowy spacer na świeżym powietrzu i zamierzała dociągnąć swoje bagaże aż do dworca. Ich kółka wydawały rytmiczne "tur tur tur", gdy podskakiwały na bruku, ale ona zdawała się tego nie zauważać. Nadal ciągnęła je metodycznie w swoim kierunku, nie zważając na nic, co dzieje się wokół.
- Przepraszam, kochanie. - powiedziała łagodnie pani Weasley, wychylając się z okna.
Katie zatrzymała się w pół kroku i spojrzała w jej stronę. To spojrzenie również było znudzone, choć widać było też po niej pewną irytację.
- Do dworca jest bardzo daleko. Może cię podwieźć?
Dziewczyna uniosła brwi.
- Nie, dziękuję, dam radę sama. A poza tym - dodała, odwracając się powtórnie - Jakim prawem mówi pani do mnie per "kochanie"? Ja nawet pani nie znam.
I oddaliła się tym swoim spokojnym, powolnym krokiem.

Gdy dotarli już na Kings Cross, zaczęli po kolei przechodzić przez barierkę na peron 9 3/4. Najpierw poszła Ginny z Percym, potem Harry z panem Weasleyem.
Okazało się, że Katie już tam była. Wślizgiwała się wzrokiem w szpary w tłoku, najwyraźniej kogoś szukając.Gdy już zlokalizowała chudą, woskowatą postać siostry, zaczęła przeciskać się przez tłum z wprawą lodołamacza. Po prostu rozpychała stojących przed nią ludzi na boki, torując sobie wygodną drogę naprzód. Gdy już dotarła do Katherine, stojącej tuż obok czerwonego Ekspresu Hogwart i przekazała jej rączkę jednej z walizek, Harry zorientował się, że dziewczyna trzyma ornamentowaną złotą klatkę, w której zamknięty był przepiękny puchacz wirginijski o brązowo-kremowych piórach, zakrzywionym dziobie i żółtych oczach. Katie wyciągnęła trochę podwędzonych ze śniadania sucharków i Harry wyłowił imię Fulgurignis.
Siostry niemal natychmiast wbiegły do pociągu i już po chwili w oknie ukazały się ich znudzone twarze.
Pani Weasley wyściskała wszystkich serdecznie, pan Weasley udzielił Harry'emu ostatniego ostrzeżenia przed Syriuszem Blackiem i cała trójka ruszyła do ekspresu poszukać wolnego przedziału.

 Tak wygląda puchacz bliźniaczek - Fulgurignis (piorun ognisty)
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Akwizytorom dziękujemy